Urlop w agroturystyce minął jak z bicza strzelił. Choć jeździłam konno, to z bicza nie strzelałam, koń nie musiał się obawiać. Chociaż pewnie, gdybym spróbowała, to większe prawdopodobieństwo, że zrobiłabym sobie krzywdę niż jemu. Co prawda tych jazd nie było tak dużo jak myślałam, ale były. Mniej ich było dlatego, że w pobliżu jest sporo szlaków kajakowych, więc niemal codziennie pływaliśmy. A jak nam się pływanie znudziło, to wychodziliśmy na jakiś piękny kawałek łączki czy plaży i opalaliśmy się lub jedliśmy. Coś wspaniałego. Polecam każdemu. Tym bardziej, że trafiała nam się piękna pogoda.
Przed wyjazdem była taka sobie i nie wierzyłam w nagłe ocieplenie. Napchałam sporo ciepłych i przeciwdeszczowych rzeczy, które okazały się całkowicie zbyteczne. Nie, żebym żałowała. Rozpakowałam je po powrocie bez narzekania. Pogoda zresztą pogorszyła się już kilka dni po naszym powrocie, można więc powiedzieć, że trafiliśmy na wyjątkowe okno pogodowe.
Od jutra ma się za to znowu robić ciepło. Koleżanka wyciąga mnie w sobotę na dłuższą przejażdżkę na rowerze. Chcemy podjechać do Leśnicy i stamtąd są dwa plany. Plan A jest przewidziany na ładną pogodę i to nie tylko w dniu wyjazdu, ale i wcześniej. Z Leśnicy prowadzą podobno ścieżki rowerowe do Parku Krajobrazowego Doliny Bystrzycy i po samym parku. Chętnie bym się tam wybrała, ale pod warunkiem, że te ścieżki nie będą zabłocone. Patrząc na to co się dziś dzieje za oknem, mam poważne obawy czy wyschną.
Plan B to jazda po Wrocławiu, ale w jego pięknej, zielonej części pomiędzy stawami na Stabłowicach i Maślicach, na Lotnisko Szymanów, albo do Lasu Pilczyckiego. Chętnie zaobserwowałabym żurawie zbierające się do odlotu. Już powinny się gromadzić. Mam nadzieję, że nie jest to mocno uczęszczana droga, zwłaszcza w weekendy. Dawno nie byłam w tamtej okolicy, która podobno mocno się rozbudowuje. Zresztą nic dziwnego, to prawdopodobnie najładniejsza część Wrocławia. Chętnie sama bym się tam przeprowadziła, chociaż minusem jest to, że niektóre tereny tam są zalewowe : /