W pracy

Przerwa na drugie śniadanko 🙂 Ostatnio wdrażając plan oszczędnościowo – dbający o linię zrezygnowałam z kupowania drugiego śniadania w sklepie na dole. Raz, że zawsze za dużo wszystkiego nakupiłam, ze szczególnym uwzględnieniem słodyczy, a dwa że za często w ramach eksperymentów kulinarnych kusiłam się na rzeczy nietanie. Skutkiem tego, jadłam drugie, trzecie i czwarte śniadanie, czyli łakocie do kolejnych kawek, obwód się powiększał nieubłaganie, a kasa na koncie pomniejszała. Postanowiłam zatem postawić na kanapki. Dziś mam z sałatą, żółtym serkiem i ogórkiem. Mniam. Co prawda organizm przyzwyczajony do słodyczy domaga się cukrów, ale dzielnie z tym walczę 🙂 Ostatecznie wkrótce (biorąc pod uwagę tempo utraty wagi) urlop i trzeba będzie się ubrać w skąpe łaszki, więc nadmiar wałeczków jest niewskazany.

Dziś o mało co zawału nie zaliczyłam. Wdrapałam się na krzesło, żeby ściągnąć z szafki na górnej półce segregator. Pech chciał, że wszystko było upakowane tak ciasno, że nie mam pojęcia jak to się stało, że się meblościanka nie rozlazła. Pewnie tylko dlatego, że obok stały następne. Szarpnęłam mocniej i ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie tylko całość nie jest przymocowana do ściany, ale nawet nie jest skręcona z innymi meblami. Przechylił się na mnie cały segment i tylko cudem jakimś udało mi się go popchnąć z powrotem, przy okazji dbając o to, żeby mi krzesło nie odjechało, bo u nas tylko są biurowe, na kółkach… Głupia byłaby to śmierć zginąć w pracy przygnieciona toną segregatorów i meblem. Może na filmie wyglądałoby to śmiesznie, ale w rzeczywistości raczej nie. Przynajmniej nie dla mnie, bo oczywiście zespół usłyszawszy to, najpierw się wystraszył, a później wybuchnął śmiechem… A ja doszłam do wniosku, że za takie poświęcenie i narażanie się za mało zarabiam. Chyba poszukam jakichś wzorów cv i porozsyłam. Oj przydałaby się praca lepiej płatna i bliżej domu…