Dziś ostatni dzień lata, wyjątkowego – bo gorącego jak nigdy, z czego zresztą korzystaliśmy pływając w jeziorze i morzu, opalając się i zwiedzając. Dziś już dużo chłodniej, ale jak na tę porę roku i tak pięknie. Takie lato sprzed 20-30 lat bo z temperaturą 21 stopni i słońcem, choć przeplatanym czasem chmurkami. Idealna pogoda na wycieczkę, a tu niestety trzeba pracować albo uczyć się, w zależności od wieku. Ale cóż zrobić. Nie można być na całorocznym urlopie.
Od tego roku u dziecka w szkole uruchomiono e-dziennik. Teraz jest monitorowany, bo i oceny są na bieżąco wpisywane i nieobecności, i zadania domowe i wiadomości dla dzieci lub rodziców, i zastępstwa, więc już nie ma, że nie popatrzyłem na tablicę, nie dosłyszałem, itd. Rodzice mogą łatwo dopytać o coś konkretnego nauczyciela czy zostać o czymś poinformowani. Jak zawsze byłam przeciwna wszechobecnej komputeryzacji, bo zasadniczo długo się wdrażam i nawet w pracy nasz system crm był dla mnie długo czarną magią, tak w ten monitorujący dziecko szybko się wciągnęłam 🙂 Tym bardziej, że nauczyciele informują również o sprawdzianach i kartkówkach, więc można dopilnować, żeby dziecko zrobiło nie tylko zadanie domowe, ale także pogłówkowało trochę nad zeszytem czy książką. No i już nie będziemy zaskakiwani ocenami dwa razy w semestrze, bo oczywiście dzieci informują tylko o dobrych ocenach, a złe są jakoś wypierane z myśli przed dotarciem do domu 🙂 I nie żebym była nadgorliwą matką zmuszającą dziecko do posiadania samych super ocen, bo też takie miałam. Ale dwa lata temu popełniłam błąd tłumacząc mu, że liczy się to co wie, a nie oceny. To jeszcze nie był ten etap, bo skończyło się na tragicznych ocenach na półrocze, dużo poniżej jego możliwości, bo rozwijał w tym czasie swoją wiedzę pozaszkolną. Teraz wymagam ocen przyzwoitych z przedmiotów, które go nie interesują i wysiłku w otrzymanie ocen bardzo dobrych z tych przedmiotów, w których deklaruje, że jest dobry i „mamo to przecież proste”.
A od jutra już jesień. Oby była to piękna, złota jesień, błyszcząca w słońcu nitkami babiego lata 🙂