Co prawda dzień jeszcze krótki, a noc długa, ale już zmierzamy ku lepszemu. Będzie coraz widniej i coraz cieplej 🙂 Kuriozalnie sytuację poprawia leżący śnieg, dzięki któremu jest jaśniej, więc nawet długie zimowe noce nie są tak ciemne i ponure. W weekend miałam okazję przejść się w nocy nieoświetloną drogą za miastem i powiem Wam, że wcale nie było ciemno. Aż niesamowite jak śnieg oświetla drogę i „odbija się” w chmurach.
Wczoraj śmiałyśmy się z dziewczynami, bo jedna z nich (z rodziną) jest miłośniczką zimowego szaleństwa na nartach i co roku jeździ w zimie w Alpy (wiadomo, u nas różnie bywa z tym śniegiem). Kiedy pochwaliła się w pracy, jeszcze latem (bo ponoć dużo taniej) zrobieniem rezerwacji, jej koleżanka (miłośniczka ciepełka) od razu podłapała bakcyla wyjazdowego, albo po prostu nie chciała być gorsza, i zarezerwowała sobie wycieczkę do ciepłej Grecji, w tym samym czasie. No więc obie wyjeżdżają za tydzień, a gdzie będzie zimnej to się jeszcze okaże 🙂 Z tego co słyszałyśmy, Grecję pokryła pierzynka śniegu, w niektórych miejscach nawet bardzo grubaśna pierzyna 🙂 Ale zakładam, że jakieś awaryjne ogrzewanie w razie czego tam mają… Tak to bywa gdy chce się pokazać przed innymi, a podróż na drugą półkulę, na której jest aktualnie lato, jest poza zasięgiem.