Zimę przespałam. Nie tylko biorąc pod uwagę moją aktywność na bloxie, ale tak w ogóle też. Budziłam się tylko po to, żeby iść do pracy i coś tam w ograniczonym zakresie zrobić w domu. Tak długo taka ospała to jeszcze nie byłam. W końcu jednak uznałam, że trzeba się otrząsnąć z tego marazmu, bo albo wpadnę w śpiączkę, albo w jakąś depresję. To „uznanie” zbiegło się z większą ilością słońca i ociepleniem, więc jakoś udało mi się powrócić do dawnej aktywności i spania po 7 godzin dziennie. W sensie zrezygnowałam z popołudniowych drzemek, które rozwalały mi harmonogram popołudnia i wieczoru. Okazało się, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Już dawno nie byłam tak wypoczęta, pełna energii i zrelaksowana. Poza tym jak się śpi to się nie je, więc udało mi się zrzucić 3 kg !!! 🙂 Bez diet i innych nieprzyjemności 🙂 Zapewne w krótkim czasie nadrobię tę „stratę”, jak znam moje zamiłowanie do pysznego jedzonka, ale na razie cieszę się.
Słyszałam ostatnio, że w naszej okolicy pojawiły się… myszy… I to w dużej ilości, choć nie zauważyłam, żebyśmy tu jakiegoś Popiela mieli 😉 Oby tylko mi do domu nie wlazły, bo nie mam pojęcia jakbym takiego zwierza łapała. Na pewno nie potrafiłabym potraktować go łapką na myszy, bo to takie śliczne stworzonka. Ale też nie wyobrażam sobie udostępniać u siebie miejsce na gniazdo i dawać pożerać meble. Na koty, które przez cały rok łażą po całym osiedlu też nie ma co liczyć. Właściciele chowają je na jakichś whiskasach, więc nie w głowie im dożywianie się myszami. Ewentualnie dla rozrywki mogłyby je ścigać, ale nic więcej.
Postanowiłam trochę zapuścić włosy, mimo że korci mnie jakaś „roztrzepana”, krótka fryzura. Ale wychodząc naprzeciw męskim pragnieniom, potrzebom, upodobaniom, itd. zapuszczę. Moje włosy co prawda tak średnio się do tego nadają, bo nie są ani proste, ani kręcone, tylko zwijają się, wywracają, wykręcają i w ogóle układają w nieprzewidziany sposób kiedy są dłuższe, więc potrzebna im albo stylizacja na szczotce, albo przeciągnięcie prostownicą, albo solidne związanie czy też upięcie, ale jeden sezon jakoś wytrzymam. Może. Prawdopodobnie. A przynajmniej się postaram 🙂
A z „ciekawych” zajęć. Dostałam ostatnio od rodziny plik pitów do rozliczenia. Znaczy okres na „rozlicz mnie, plissss” uważam za otwarty 🙂 😉