Ta, oby do wiosny – nawiązując do mojego poprzedniego wpisu. Teraz należałoby powiedzieć: oby do lata i liczyć na to, że sytuacja epidemiologiczna do tej pory się zakończy i będzie można zrelaksować się gdzieś aktywnie po tylu tygodniach siedzenia w domu.
Jeszcze 2 miesiące temu, a może nawet jeden, myślałam, że prawdziwy armageddon w sklepach dotyczy dni przed długimi weekendami. Teraz widzę, że się myliłam. Przyszedł, gdy ludzie się zorientowali, że mogą zostać unieruchomieni w domach. Ze sklepów na jakiś czas poznikało wiele produktów, które nadają się do długiego przechowywania.
Teraz sytuacja się normuje, ale kto wie co będzie jutro…
Nikt nie pamięta takiej sytuacji z przeszłości. Dla wszystkich to coś nowego. Ci, którzy przeżyli hiszpankę już nie żyją. Ewentualnie o deja vu mogą mówić starsi Wrocławianie, pamiętający czasy czarnej ospy. Brr…
Życzę wszystkim dużo zdrowia. Oby do lata…